Polski Związek Piłkarzy to nie tylko Panowie Piłkarze, ale i… Panie Piłkarki. Andżelika Dąbek, bramkarka wicemistrzyń Ekstraligi 2014/2015, Zagłębia Lubin, opowiada o tym czego brak polskim piłkarkom, jak zmieniło (lub czy się zmieniło) podejście ludzi do tego sportu oraz o osobistych ambicjach.
Daniel Archetka: Jesteście w całkiem niezłej formie na początku tego sezonu, idziecie łeb w łeb z Medykiem. Co prawda przeciwniczki mają dwa mecze rozegrane mniej, ale wasza obecność w czubie tabeli jest niezaprzeczalna.
Andżelika Dąbek: Na pewno nie było wobec nas żadnych oczekiwań na początku sezonu. Wiadomo było, że mamy bardzo uszczuploną kadrę i praktycznie połowa zespołu od nas odeszła. Było ciężko… Wiedziałyśmy, że może być różnie, bo to nie jest komfortowa sytuacja dla drużyny. Nie miałyśmy założeń by być koniecznie w czołówce, bardziej starałyśmy się po prostu grać jak najlepiej, wymagać od siebie jak najwięcej. Myślę, że to, iż było nas tak mało, dodawało każdej z dziewczyn dużo samozaparcia i gra zaczęła nam wychodzić. Potrafiłyśmy zagrać dobry mecz, strzelić bramkę, nie stracić za wiele… To był ten klucz do naszego małego sukcesu.
Ty też zdajesz się bardzo wiele wymagać od samej siebie. Gdy rozmawialiśmy przed kilkoma dniami, mówiłaś, że potrzebujesz ochłonąć po przegranym meczu.
Zgadza się… Ciężko mi jest rozmawiać o tym w normalny sposób. Nikt od nas nie oczekuje wyniku drużynowego, ale my same, personalnie wymagamy od siebie więcej. Mecz z Wałbrzychem był ciężki, nie wyszedł nam tak jak byśmy chciały. Trzeba czasem trochę ochłonąć…
Jak tak się popatrzy na tabelę i poszczególne mecze, to można niekiedy odnieść wrażenie, że jest spora różnica pomiędzy czołówką a zawodniczkami, które zdobywają mniej punktów.
Tutaj się z kolei nie zgodzę! Przez kilka poprzednich lat było wiadomo, że Medyk Konin nie przegra z zespołem z końca tabeli, a Zagłębie poradzi sobie z beniaminkiem. To były rzeczy oczywiste, a teraz proszę… Beniaminek z Gdańska remisuje z Medykiem, my przegrywamy z beniaminkiem z Wałbrzycha! Wiadomo, że Wałbrzych uzbroił się na Ekstraligę, ale generalnie to jest coś co jeszcze niedawno byłoby nie do pomyślenia. Moim zdaniem liga staje się coraz ciekawsza, bo każdy z każdym może stracić punkty, jest zupełnie inaczej niż w poprzednich latach.
Mówisz, że poziom się wyrównał, to jak w takim razie upatrujesz swoich szans na tytuł bramkarki roku w Plebiscycie „Piłkarki Wybierają”?
Nie mam zielonego pojęcia! Konkurencja jest spora, mamy bardzo dużo zdolnych bramkarek, chociażby Darię Antończyk czy Anię Szymańską. Wiadomo, byłoby to bardzo miłe zaskoczenie, ale to się dopiero okaże. Nie mam żadnych przeczuć wobec głosowania.
Generalnie mówiąc, zainteresowanie kobiecą piłką wzrasta, ale mimo to, ja dalej twierdzę, że jesteście traktowane „po macoszemu”.
Z bólem serca muszę się z tym zgodzić… Jesteśmy na dalszym planie, na nasze mecze nie przychodzi wielu kibiców. Nie możemy liczyć na takie wsparcie jak piłkarze czy chociażby szczypiornistki. To jednak powolutku idzie ku lepszemu. To małe kroczki, ale jak sięgniemy pamięcią wstecz, to przecież było znacznie gorzej. Potrzebujemy sukcesów, czegoś co przyciągnie kibiców do naszego sportu. Przydałby się większy szum medialny, to podziałałoby na plus dla naszej piłki.
A co zmieniło się na plus?
Na pewno sam poziom sportowy. Jest ciekawiej, mamy większą rywalizację, mniejsze drużyny częściej urywają punkty liderkom. To jest ciekawy aspekt, który może prowadzić do zmian.
To jednak w dalszym ciągu niewiele. Jak czujecie się na tle piłkarzy z męskiej sekcji Zagłębia?
Na ich tle czujemy się… bardzo małe! Daje się to nam często odczuć. Panowie piłkarze mają zdecydowanie łatwiej. Trenujemy w dobrych warunkach, mamy bardzo dobre boiska, czasem możemy zagrać na głównej płycie, ale w porównaniu do mężczyzn, to i tak niewiele.
Chciałbym przez naszą rozmowę uświadomić tym kibicom, którzy nie są za pan brat z kobiecą piłką, jak wygląda życie polskiej piłkarki.
Trenujemy praktycznie codziennie w zależności od mikro-cyklu ustalanego przez trenera. Zależy to od dnia w jakim gramy mecz, ale zazwyczaj poniedziałek mamy wolny. Następnie wtorek, środa, czwartek i piątek są poświęcone na treningi i potem w weekend przychodzi Ekstraliga. Jeden dzień wolny w tygodniu, do tego trening regeneracyjny po meczu, jakiś rowerek, odnowa biologiczna.
Piłka jest dla Ciebie głównie pasją czy patrzysz na nią jak na sposób na życie?
Niestety z racji tego, że to nie jest dochodowy sport, to gram głównie z miłości. Nie zarabiamy nie wiadomo jakich pieniędzy, by zarobić na luksusy, samochody, dlatego dziewczyny łączą to najczęściej z pracą lub ze studiami. Chcemy żyć w normalny sposób, aby nie liczyć grosz do grosza.
Polski Związek Piłkarzy walczy o poprawę bytu polskich zawodników. Jednym z naszych ostatnich działań było wprowadzenie nowych minimalnych wymagań dla standardowych kontraktów w sektorze zawodowej piłki nożnej. Wiesz coś może o tych zmianach i jak mogłyby one pomóc piłkarkom?
O samych zmianach nie wiem, ale jeśli byłyby wymagane teraz w każdym klubie profesjonalne kontrakty, to na pewno jest to działanie na wielki plus dla nas! Zagłębie jest jednym z kilku klubów w Polsce, gdzie podpisujemy profesjonalne kontrakty, a nie karty amatora lub jakieś dziwne umowy.
Gdybyś miała teraz w kilku postulatach określić czego Wam najbardziej brakuje, to co by to było? Co chciałabyś zmienić dla kobiecej piłki?
Chciałabym zmienić całą mentalność. Ludzie często mówią: „O, baba gra w piłkę. To jest dziwne!”. Chciałabym byśmy zaczęły być postrzegane normalnie. W Niemczech nikt nie dziwi się, że dziewczyna na jednym boisku trenuje z chłopakami. Myślę, że to jest możliwe też u nas, ale póki co, jesteśmy postrzegane jak jakieś cudaki. Marzę o tym, by ludzie zaczęli przychodzić na nasze mecze, oglądać nas na stadionach, zobaczyć jak to wygląda, pokochać drużynę, tak jak to ma miejsce w piłce mężczyzn. Chciałabym żeby pojawiły się transmisje telewizje, aby mówiło się o nas w radiu… Nie da się ukryć, że bardzo rzadko słychać o tej dyscyplinie w Polsce.
Pory meczów, szczególnie kadry narodowej, także nie sprzyjają rozgłosowi medialnemu. Prime time zarezerwowany jest dla innych. Mnie jednak przekonałaś, mam nadzieję, że wszystko będzie szło w lepszym kierunku.
Dzięki, każda pomoc się przyda! Ja w każdym razie się nie poddam i póki starczy mi zdrowia, a nawet dłużej, będę walczyć o lepszą przyszłość dla kobiecej piłki w Polsce!
Rozmawiał: Daniel Archetka