Piłkarka Paris Saint-Germain, Katarzyna Kiedrzynek, w 2015 roku błyszczała w lidze francuskiej i w Lidze Mistrzyń, zostając najlepszą bramkarką obu rozgrywek. Nic dziwnego, że polskie zawodniczki przyznały jej tytuł najlepszej polskiej piłkarki 2015 roku, w plebiscycie PZP, „Piłkarki wybierają”. „Kiedra” do wszystkiego podchodzi jednak ze spokojem, choć ambicje ma bardzo duże. Jakie?
Kacper Zieliński: Tytuł najlepszej polskiej piłkarki smakuje wybornie?
Kasia Kiedrzynek: Oczywiście. Dla mnie ważne jest to, że wybrały mnie same piłkarki. Zawsze to miło, gdy doceniają cię koleżanki z boiska. Cieszę się, dziewczyny widzą i słyszą co się dzieje u mnie.
Rzadko się zdarza, żeby w najróżniejszych plebiscytach bramkarz wyprzedzał zawodników z pola.
Pewnie zawodniczkom z pola jest troszkę łatwiej, zwłaszcza tym ofensywnym. One mogą strzelać gole i dzięki temu jest o nich głośniej. To normalne. Ja jestem bramkarką i muszę wyróżniać się czym innym. Nie zawsze mogę zachować czyste konto. Ale to już trzeba zapytać dziewczyn, co zdecydowało, że oddały na mnie swoje głosy.
Rok 2015 był dla ciebie bardzo udany. Zostałaś najlepszą bramką Ligi Mistrzyń, Ligue 1, zagrałaś w finale LM. W domu potrzebujesz coraz więcej miejsca na te trofea…
Spokojnie, to dopiero początek. Poza tym, niedawno się przeprowadziłam i mam w domu dużo pustych półek (śmiech). A tak poważnie, to za dużo tych trofeów na razie nie zdobyłam. Póki co, zostałam doceniona indywidualnie, a nie drużynowo. Mam nadzieję, że to się zmieni w tym roku i wreszcie coś wygramy. Nie będę mówić o wielkich planach. Lepiej twardo stąpać po ziemi i robić wszystko, żeby po prostu wygrywać. Gdy przyjechałam do Francji usłyszałam „petit a petit l’oiseau fait son nid” (dosłownie: krok po kroku ptaszek znajdzie daszek)… i tego się trzymam (śmiech).
A co było dla ciebie najważniejszym, czy najmilszym wydarzeniem sportowym w 2015 roku?
Trochę rzeczywiście tego było w tym roku, dwumecze z Lyonem i z Wolfsburgiem, ale finał Ligi Mistrzyń bije wszystko! To był dla mnie przełomowy mecz, który bardzo dużo mi pokazał i bardzo wiele uświadomił. Przede wszystkim to, że marzenia się nie spełniają, tylko je się spełnia. Szkoda, że finał nie był wygrany, ale cieszę się, że dotknęłam tego pucharu, że byłam tak blisko. Wierzę, że kiedyś uda mi się go zdobyć.
Jesteś już rozpoznawalna w Paryżu? Zdarza ci się, że ktoś zaczepia cię na ulicy?
Piłka kobieca we Francji jest dużo popularniejsza niż u nas, więc takie rzeczy oczywiście się zdarzają. Pamiętam, że dzień po finale Ligi Mistrzyń ktoś zaczepił mnie na ulicy i dał mi gazetę z moim zdjęciem na okładce. To jest oczywiście bardzo miłe, ale ja jakoś szczególnie nie dbam o rozpoznawalność. Oczywiście, jeśli ktoś mnie zaczepi, to chętnie porozmawiam. Wolę jednak siedzieć w cieniu (śmiech).
Jesteś dowodem na to, że rozpoczynając karierę w Polsce można zajść wysoko. Talent wystarczy, czy jest do tego potrzebne coś więcej?
Trudno mi oceniać, bo akurat mi się powiodło, ale myślę, że talent to trochę za mało. Potrzebna jest wytrwałość, ciężka praca, charakter, trochę odwagi i wiary w siebie. Mi przecież nic z nieba nie spadło. Zanim zadebiutowałam w PSG to pół roku oglądałam mecze z trybun i musiałam o swoje walczyć na treningach. Byli tacy, co już mnie wtedy skreślili. Powiem tak, nie można się bać zmiany, bo strach przed czymkolwiek jest najgorszy. Z tego powodu wiele piłkarek zostaje w Polsce i nie podejmuje wyzwania, mimo, że mają ku temu możliwości. Co z tego, że zagranicą nikt nie czeka na polskie piłkarki z otwartymi ramionami. To powinno jeszcze bardziej motywować. Oczywiście, jeśli ktoś ma takie aspiracje, żeby wyjechać, bo wcale nie trzeba ich mieć. Na piłce świat się nie kończy. Ja powiedziałam sobie kiedyś, że przyjdzie taki moment, w którym wyjadę. Przyszedł taki moment i nie żałuję. To był bardzo duży krok w moim życiu, w przygodzie sportowej i w innych aspektach. To wszystko pomogło mi nieco inaczej spojrzeć na świat, na sport i na życie prywatne.
Czego można ci życzyć na 2016 rok?
Przede wszystkim zdrowia. Jak będzie zdrowie, to będzie można się dalej zastanawiać. Ja nie wybiegam za bardzo w przyszłość i z dnia na dzień staram się robić wszystko jak najlepiej umiem. Po prostu…
Rozmawiał: Kacper Zieliński