Kirył Despodow jest jednym z najzdolniejszych piłkarzy młodego pokolenia w Bułgarii. Powiedział nam o sytuacji w Bułgarii widzianej jego oczami i o tym kto był ojcem jego talentu. Nie szczędził również pochwał dla Polaków.
Daniel Archetka: Przyszło wam zmierzyć się w tym roku z Legią Warszawa w UEFA Youth League, a ty sam strzeliłeś bramkę w rewanżu. Jak wspominasz ten dwumecz?
Kirył Despodow: Myślę, że sama gra w naszym wykonaniu była dobra, mieliśmy sporo okazji, ale nie padały z nich gole. Legia wykorzystała swoje szanse i… wygrała. Dobrze układały im się szczególnie pierwsze połowy, w których otwierali wynik. Gratuluję im tego.
Któryś z polskich zawodników wyróżniał się na tle innych?
Tak, bardzo podobał mi się kapitan (Arkadiusz Najemski, red.), obrońca, który grał w obu meczach (Mateusz Hołownia, red.), a także numer 7, grał naprawdę świetnie (Miłosz Kozak, red.)
Jesteś jeszcze młodym zawodnikiem, wkrótce skończysz 19 lat (11 listopada), ale już reprezentujesz kadrę U-21, zdążyłeś rozegrać też ponad 40 meczów w barwach seniorów Litexu. Całkiem sporo, jak na twój wiek…
Swój pierwszy mecz zaliczyłem mając 15 lat i zostałem najmłodszym debiutantem w A Grupie (najwyższa klasa rozgrywkowa w Bułgarii, red.), a moim trenerem był Christo Stoiczkow, więc miałem się od kogo uczyć. Grałem dla reprezentacji do lat 17, do 19 i teraz dla młodzieżówki. Byłem także na zgrupowaniu pierwszej reprezentacji w Turcji, gdzie graliśmy mecz z Rumunią.
Zainteresowanie innych drużyn zapewne jest coraz większe?
Tak, słyszałem o ofercie z Walsall, a także z Manchesteru City. Zaprosili mnie kiedyś na tygodniowe testy, miałem wtedy 16 lat. Gazety często piszą o różnych doniesieniach, ale nie potrafię powiedzieć kiedy coś jest prawdą, a kiedy zmyślają. Przyszłość pokaże.
Ja mam nadzieję, że przyszłość przyniesie lepsze warunki pracy dla piłkarzy. Czy w Bułgarii także odczuwacie, że czegoś brakuje?
Tak, chcemy by wiele rzeczy się zmieniło, ale wiemy że nie jest łatwo. Najbardziej zależy nam na możliwościach rozwoju młodych zawodników. Choć są wymogi odnośnie desygnacją młodzieży do składu, dalej nie mamy szansy zaistnieć w pierwszej lidze. Dlatego też coraz więcej z nas wyjeżdża do Hiszpanii lub Włoch, tam gdzie panują lepsze warunki. Uważam, ze kluby opornie reagują na zmiany.
Działania waszego związku (ABF), broniącego interesu piłkarzy, pokazują jednak, że nie ma miejsca na stawianie siebie ponad prawem. W tym sezonie zdegradowano już cztery kluby ze względu na zaległości finansowe.
To prawda, Marek Dupnica, FK Chaskowo, Lokomotiw i CSKA Sofia grają teraz w trzeciej lidze. Taka była decyzja władz. Poszczególne kluby miały podobno wielkie zaległości, sięgające kilkudziesięciu milionów lewów.
Wiem, że macie, podobnie jak my w Polsce, plebiscyt, w którym piłkarze głosują na siebie. Także bierzesz w nim udział?
Tak, mamy coś takiego. Co roku przysyłane są nam karty z kilkoma kategoriami i wybieramy tych najlepszych, którzy potem otrzymują nagrodę.
Jeden z wyróżniających się graczy trafił niegdyś do Polski, do Lecha Poznań, z którego potem trafił do Wielkiej Brytanii, a dziś występuje we włoskim Frosione. Uważasz, że droga jaką wybrał Aleksandyr Tonew jest dobra? Niewielu Bułgarów myśli chyba o Polsce pod tym kątem?
Myślę, że Polska to dobry kierunek, co widać po zawodnikach jacy w niej grają. Macie naprawdę dobry futbol! Gdy przyjechałem do Warszawy, byłem pod wrażeniem stadionu Legii, nie mamy takich wielu w Bułgarii. Macie dobrą ligę, gracie regularnie w europejskich pucharach… Miałem szansę widzieć jak gra się w Polsce i myślę, że to ciekawy kierunek. Jeśli ktoś by mnie spytał, czy jechać do Polski, odpowiem: „Czemu nie?”.
rozmawiał: Daniel Archetka